“CHALLENGE – POWRÓT DO ŻYCIA” – Jacek

Kopia 2013.08 zbyszek i chrzest 127

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dziś Dzień Ludzi Bezdomnych 14.04.2015r. Tak bardzo jesteśmy sobie obcy… a tak niewiele nas różni od nich, …. a tak wiele mamy wspólnego.  Jesteśmy ludźmi.  Oni podjęli wyzwanie, chcą zmienić swoje życie   –   ONI BEZDOMNI.    Zapraszamy poznaj życie osób bezdomnych, przeczytaj więcej o podopiecznych Misji Teen Challenge w Winiarczykówce, którzy wzięli udział w projekcie „CHALLENGE – Powrót do życia”.

 

Jacek mieszka z nami już prawie trzy lata. Przywieziono go do nas  karetką w czerwcu 2012r. Był wtedy zupełnie innym człowiekiem. Przez bardzo długi okres czasu w najprostszych czynności codziennego życia wymagał pomocy osoby drugiej. Był bardzo skryty i praktycznie do nikogo się nie odzywał. Załamanie jakiego doświadczył po amputacji nogi spowodowało, że bardzo się zamknął na świat zewnętrzny. Jednak dziś to nie ta sam osoba co jeszcze dwa lata temu. Jacek nawiązał relację z rodziną, jest coraz bardziej samodzielny. W ubiegłym roku dzięki działaniu Teen Challenge Winiarczykówka wielokrotnie korzystał z rehabilitacji i otrzymał protezę nogi, na której obecnie uczy się chodzić. Co najważniejsze jego system wartości uległ zmianie bo zaufał PANU BOGU i osobiście poznał JEZUSA CHRYSTUSA. Zapraszamy do przeczytania krótkiego wywiadu z Jackiem i poznania jego historii życia. Wywiad został przeprowadzony dwa miesiące temu i jest wynikiem spotkania Jacka ze studentką odbywającą praktykę w naszym Ośrodku.

 

 

Jacek lat 54,

Wcześniej popijałem sobie, to tak jeszcze jak nie byłem żonaty, to wtedy tak na dyskotekach, na zabawach popijałem, a później jak żem się ożenił, nie zgadzałem się z teściem, mieliśmy różne charaktery. Sobie przybierałem do głowy, wychodziłem z domu nie raz jeden dzień, później obróciło się w trzy dni, później tydzień, nie raz i dwa tygodnie, takiej ciągłości w piciu. No i się uzależniłem, wciąż do tego powracałem. Próbowałem z tym coś zrobić. Pojechałem do Krakowa do lekarza, przepisał mi antykol, brałem coś koło 2 lat.  Później mi to  już nie smakowało ten antykol, już kombinowałem, plułem i jak wychodziłem to sobie znów „łykłem” tam jakieś piwo czy coś i się tak uzależniłem.

Osobą bezdomną jestem od 1995 roku, wtedy żona mnie wymeldowała. Wybudowałem dom i mówiłem, że stąd nie wyjdę, bo dom wybudowałem, żona powiedziała razem nie będziemy żyć, a sam nie będziesz mieszkał i proszę opuścić dom”. No i wyprowadziłem się 1995 roku, i od tego roku jestem bezdomny.

Tutaj do Winiarczykówki trafiłem w 2012 roku po amputacji nogi. Zabrali mnie z Krakowa, mieszkałem w takim pustostanie. No i noga mnie zaczęła strasznie boleć, już żem się darł normalnie, aż sąsiad usłyszał bo tam nikogo nie było, sam mieszkałem. Przyszedł sprawdzić co się dzieje i zadzwonił po pogotowie. Pogotowie zabrało mnie od razu do szpitala, stwierdzili, że to jest martwica. Odmroziłem palce, z czerniały no i powiedzieli, że amputacja jest konieczna, bo to jest zagrożenie życia. Zgodziłem się na amputację tej nogi w 2012 roku 26 czerwca. No i trafiłem tutaj, bo tam w Krakowie były same noclegownie i tam mnie nie skierowali tylko tu mnie przywieźli.

Ja jestem zadowolony, że tutaj trafiłem, poznałem Boga bo wcześniej Boga to ja w ogóle nie znałem. To taki rytuał był tylko chodzenia do kościoła, a z kościoła do baru. A tutaj to naprawdę nauczyłem się życia chrześcijańskiego no i nie piję. Od tej pory co wyszedłem ze szpitala w 2012r. i tu mnie przywieźli, od tej pory nie sięgałem po alkohol. Miałem możliwości bo byłem w Rabce w tamtym roku na rehabilitacji, jeździłem do sklepu, ale nie kupowałem, miałem pieniądze, po prostu już Bóg zabrał to ode mnie i już odwykłem i nie sięgam po alkohol. Chcę być trzeźwy.

Syna mam jednego, rozmawiam z nim przez telefon, rozumie to. Myślę że mi wybaczy to co uczyniłem wcześniej gdy jeszcze potrzebował ojca a ojca nie było. Bo sięgałem wtedy po kieliszek. Jak odszedłem z domu to jeszcze był młody chłopak, miał 10 lat. Jeszcze ojca potrzebował. No myślę że mi wybaczy, jest już dorosły i rozumie to był błąd, do którego się przyznaję. Mam jeszcze plany wrócić do rodziny i jeszcze podjąć pracę jak już będę dobrze chodził, jak protezę będę miał dobrą do chodzenia. Będę próbował pracować, mam rentę, ale to jest mało żeby się usamodzielnić.

Dzięki pobytowi tutaj osiągnąłem spokój wewnętrzny, oddałem tu swoje życie Jezusowi Chrystusowi, wziąłem chrzest wodny tutaj na Orawie na jeziorze w 2013r. Po prostu powierzyłem swoje życie Bogu i teraz czuje taką ulgę na sercu, ze jednak Jezus Chrystus mnie prowadzi. Prowadzi moje życie, ja już nie decyduję sam o tym życiu tylko Jezus Chrystus mnie prowadzi Swoim życiem.